Poezja

s. Ewelina Wrześniewska CSCIJ
Oj Maleńki, Maleńki…

Oj Maleńki, Maleńki,
Patrzę w niebo Twoje
– Zechciej wrzawę mej duszy
Wypełnić pokojem?!

W mego serca ciemnościach
Zapal gwiazdy tak jasne,
Byś nie musiał się rodzić
gdzieś daleko, za miastem.

Przez anioła Twej łaski
Zbudź, co we mnie zasnęło…
– Do dnia tęsknię, bo wiele
Już mi nocy minęło.

Do miłości Twej Matki,
– Do prostoty pastuszej
Poprzez życia zagadki
przecież wreszcie dojść muszę.

Czym Tobie mądrość świata,
Że dziecięciem się stałeś??
– Czym zaszczyty, że stajnię
Na mieszkanie wybrałeś?

– Dlaczego, gdy świat własnym
Zachłystuje się słowem
– tyś wziął jakby dla żartu
niemowlęcych ust mowę?

I czemuż to, gdy człowiek
W gwiazdach dłońmi zawisnął
– Tyś rączkami dziecięcia
Ziemską Matkę uścisnął.

– Oj Maleńki, Maleńki,
Tak jak kiedyś w stajence
Narodziłeś się dzieckiem
– A nie pojmą Cię mędrce.

Rodzisz się tak codziennie
Spowity tajemnicą
– Tyle tylko Cię znamy,
Ile usta nam milczą.


S. Hilaria Szałyga CSCIJ

Twój żłóbek ? do głębi wzrusza! ?
W Twym Krzyżu ? znajduje moc dusza! ?
Twe niebo ? przyciąga i woła!
Lecz HOSTIA!… Cóż wobec niej zdołam
Powiedzieć, wyśpiewać, wyszlochać?…
Tu ? można się tylko rozkochać,
Lub ? odejść,
Jak tamci, o Panie!…
Głos P. Jezusa:
A ty ? zostaniesz?…


WIGILIJNA GWIAZDA

Ta sama?… O, nie!… Inna ?
Bo stokroć jaśniejsza,
Lśni gwiazdka wigilijna
Na niebie!… Piękniejsza,
Bogatsza promieniami,
Niżej nad stajenką,
Pospołu z Aniołami
Wpatrzona w jej Piękno! ?

W to Boskie Człowieczeństwo,
W Dziewiczych ramionach ?
W pokorne posłuszeństwo,
Aż po te bierwiona,
Co staną Mu się tronem ?
I łożem boleści!…
Promienie twe, skupione
Na głębi tych treści,

Z radości, czy też z bólu
Tak mocno zadrżały
Nad Bogiem, co się tulił
Bezbronny i mały,
Do Serca Dziewiczego,
A Matki ? Bolesnej!…
Śmiem pytać cię: Dlaczego
Nie świeciłaś wcześniej,

Lecz właśnie w tej godzinie?…
I właśnie tej Nocy?…
Czy nie śmiałaś Maryi
Wcześniej spojrzeć w oczy,
By Serce nie zadrżało
Przed F i a t , w Nazaret?..
I – wziął Bóg ludzkie Ciało! …
Więc, zaświeć w mą wiarę!

A głębiej – niż przed rokiem!
A niżej – skłoń czoła!
I oświeć moje kroki…
Niech przyjrzeć się zdołam,
Żem nie dość pełna Boga…
Że serce . wciąż małe!
Żem jeszcze nie uboga,
By głosić Mu chwałę,

Jak Anioł, jak ptak wolny,
Jak pasterz, prostaczek!…
Dlatego hołd pokorny
Mieszam z serca płaczem,
Gdyż łaska nań naciera,
Jak chóry anielskie!
To śpiewa, to zamiera!…
Nędzne, a – królewskie!…

Raz wznosi dziękczynienia,
Że właśnie w stajence!…
To znów, z onieśmielenia,
Łzy miesza ze szczęściem!…
Pochyla się nad Dziecię,
A – nie dość serdecznie!
Wciąż tuła się po świecie,
A tęskni – za Wiecznym!

O, gwiazdo, gwiazdo złota,
Rachunku z miłości…
Na niebie mej tęsknoty
Bądź światłem ufności!
Ta sama?… O, nie!… Inna.
Znów stokroć piękniejsza,
Lśni gwiazdka wigilijna
I  – patrzy nam w serca…


S. Ines Mamcarz CSCIJ

Bóg sie narodził na nędz naszych sianie.
Użal się, serce. Spójrz, jak Miłowanie
Zstępując z Nieba, wybiera co małe.
Wybierz z Nim razem. Otrzymasz wspaniałe.

Leżysz na sianie
Jak małe jagniątko,
ciche i słabe Najświętsze Dzieciątko.
Boży Baranku
Na grzechów zgładzenie
W pasterskiej grocie Twoje Narodzenie.

Gdybym ciemną nocą była,
To bym niebo rozzłociła,
Aby zorze i gwiazd blaski
Wskazywały na czas łaski
Świata Zbawiciela.

Gdybym ja stajenką była,
W której trzoda się uśpiła,
To bym ciche to schronienie
Dała Ci na narodzenie
Mario, Twego Syna.

Gdybym żłobem w stajni była,
To bydlęta bym karmiła,
Aż by łaska była dana,
Że w kolebkę Niebios Pana
Miłość mnie zmieniła.

Gdybym sianem w żłobie była,
To bym z tego się cieszyła,
Żem choć suche, zdatne przecie,
By Maryja Boże Dziecię
Na mnie położyła.

Gdybym ja pieluszką była,
To bym miękko się ścieliła,
Byś nie czuło, Boskie Dziecię,
Że tak twardo na tym świecie;
W miłość bym spowiła.

Gdybym ja wełenką była,
To bym ciepło Cię okryła,
By nie marzły twe nóżęta,
Nie płakały Twe oczęta.
Tobie bym służyła.

Gdybym ja ogniskiem była,
To bym żaru nie skąpiła,
By ogrzewać miły Panie
Ubożuchne Twe mieszkanie,
Siebie bym spaliła.


Boże Narodzenie. Spełnienie tęsknot człowieka.
Niebo zeszło na ziemię, bo Niebo na ziemię czeka.
Czy to nie paradoksy? Odpowiem: nie, to miłość.
Wcielone Słowo Ojca dla ciebie się narodziło.
Widzisz, jak niebo goreje? Słyszysz? Anieli śpiewają.
Zobacz, już biegną pasterze. Królowie hołd Mu oddają.
A Ono leży na sianie, w ubóstwie stajni i nocy.
Przyjdź i uklęknij. Adoruj. To Dziecię, to Bóg
Wszechmocny.
Klęczy Najświętsza Panienka i Józef, mąż
sprawiedliwy.
A Dziecię mruży oczęta i śpi spokojnie, Bóg żywy.
Pasterze nucą kolędy. Anieli – Gloria – z wysoka.
Mrugają gwiazdy na niebie. I łza się ciśnie do oka.
Jak to rozumieć? Jak przyjąć? Uwierzyć, szczerze,
po prostu.
Bóg szukał dróg do człowieka, aż użył ciała pomostu.
Przyjął naturę człowieka, stał się bezbronnym
Dziecięciem.
Więc zapal wiary kaganek i dziękuj. Nie trzeba
nic więcej.


Boskie Dzieciątko na świat przychodzi,
Choć noc tak ciemna i skrzypi mróz.
Ono od grzechów cię wyswobodzi,
Więc już nie zwlekaj, lecz biegnij już.
Zobacz, Dzieciątko leży na sianie
Przy Nim Maryja i Józef święty
Nad szopką słychać anielskie granie.
Przyjdź i uwielbiaj cud niepojęty.
A ty Mu zanieś dar najpiękniejszy,
Swoje serduszko pełne miłości.
I poproś Boskie Dziecię cichutko,
Abyś dla Jego żyła radości.